Okazało się, że moje plany są przeze mnie niewykonalne, tzn. oczywiście mogłabym spać krócej, ale niestety krócej niż 5 godzin snu w moim przypadku nie wchodzi w rachubę. Ja nie potrafię. Muszę spać i basta.
Na tym kończę użalanie się nad sobą.
Nastał nam miłościwie panujący, właściwie raczkujący NOWY 2011 ROK.
Planów znów mam ogrom, chęci jeszcze są, więc może uda mi się z niektórymi postanowieniami dotrwać do końca.
Na razie po świątecznych przygotowaniach, które wyglądały jak pobojowisko:
świątecznych klimatach jemiołowo-choinkowo-światełkowych:
nastał czas posumowań i postanowień.
Pierwsze z nich, które dotyczą moich "zapisków z codzienności" to częstsze zapisywanie tego, co przeżywam każdego dnia, a to nie jest proste w ferworze codziennych obowiązków.
A tym co czasem tu zaglądają,
życzę z całego serca,
aby wszystkie złe chwile zostały za nami,
a nadchodzące dni
przyniosły optymizm i wiarę w pogodne jutro
2011 roku.
P.S.
ku mojemu zaskoczeniu zaglądało tu parę osób podczas mojej nieobecności, za co ogromnie dziękuję, bowiem to one właśnie sprawiły, że w postanowieniach noworocznych jest też (w miarę możliwości) systematyczne bywanie na własnym blogu ;)
To ja Tobie też życzę systematyczności, bo fajnie się czyta to co piszesz:)
OdpowiedzUsuńDzięki, to miłe i bardzo dopingujące wiedzieć, że jest ktoś kto ma ochotę czytać to co sobie tu napiszę.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego ..... ;)